Jedyne czego nikt Tobie w życiu nie odbierze, to wspomnienia. Możesz stracić dużo. Mogą Ci zabrać. Odebrać. Możesz nawet zostawić. Opuścić. To nie ma znaczenia.
Wspomnienia. To cała wartość wszystkiego, co do nas przychodzi i odchodzi. Tak długo jak zachowujesz w pamięci wspomnienia. Te dobre i te już niekoniecznie miłe. Wszystko ma swoją wartość.
Buduje. Umacnia. Uczy.
Ja o swoje dbam. Pielęgnuję. Cenię. Choć nie wszystkie są przyjemne, to je również szanuję i uznaję. Bo paradoksalnie te mniej przyjemne ugruntowały mój pancerz i pozwoliły zrozumieć i nauczyć się o wiele więcej niż te miłe, przyjemne i trochę lukrowe.
Wszystko jest ulotne. Wspomnienia też tracą na intensywności. Jedno co pozostaje po tych wszystkich momentach, to ta niezauważalna energia i sposób naszej reakcji na nią.
Ja zwracam coraz większą uwagę na to wszystko. Być może z racji wieku? Może też dlatego, że coraz częściej załączam sobie, celowo i z premedytacją, wewnętrzny przycisk off. Wtedy przeżywam wszystko intensywniej. Mocniej. To takie moje miejsce, jakby ucieczki od zgiełku codzienności, które lubię bo dynamika napędza moje chomiki. Ale! Potrzebuję jednak też dla harmonii przestrzeni. Cichej. Mojej. Bezpiecznej.
Zapachy. Smaki. Miejsca. Widoki. Ludzie.
To wszystko zbieram i zamykam w sobie. Te wspomnienia chwil prostych, często zwyczajnych i prozaicznych budują moją odporność i siłę by iść dalej, odważniej i pewniej. Już się nie oglądam. Kolekcjonuję w sobie chwile zapamiętane za pomocą mrugnięcia własnym okiem.
Żyję jak lubię. Plecami do tych, którzy nigdy tego nie zrozumieją… I to też jest OK.
Zapamiętaj, że nikt nigdy nie zabierze Ci tego, co masz w swoim wnętrzu. Dlatego niezależnie od sytuacji pielęgnuj, dbaj i strzeż ze wszystkich sił swojej wewnętrznej mocy sprawczej, która może tak wiele, a wtedy przetrwasz najgorszy huragan. Wiem co mówię, aż za dobrze to wiem.