Miesiąc pełen emocji – jak rollercoaster. Przeglądając zdjęcia, widzę, jaką drogę przeszłam: od niepewności i wyczekiwania, przez zwątpienie i nostalgię, aż po ugruntowanie i spokój.
Mix totalny.
To był czas, w którym uczyłam się odpuszczać – pewne rzeczy, ludzi, a może nawet stare schematy. Ale nie po to, by zaczynać od zera. Raczej by wyjść na nowo, świeżo, bez zbędnego bagażu. Listopad dał mi lekcję o mnie samej. Wchodzę w zimowy czas pokornie, trochę jak w sen – ale taki, w którym jestem wyraźna, czujna i czuła zarazem.