Komentarz myślę, że zbędny, ale dodam słów kilka, a Twój komentarz i ♥️ mile widziane.
Do dnia dzisiejszego nasłuchałam się już tylu ludzkich bajek i baśni, że sam Andersen takich nie napisał, a bracia Grimm nie wpadli na ani jeden pomysł z tych fabularnych słownych igraszek. Tak, igraszek, bo jak nazwać słowa bez pokrycia? Obiecanki-cacanki?
Dla mnie to niepoważność godna ignorancji i tyle.
Ale nie. Nie w moim przypadku.
Ja zołzowata, ale daję szansę słowom w pokryciu z działaniem. Dopiero kiedy i to kończy się fiaskiem, stratą czasową, emocjonalną i tudzież często finansową odpuszczam sobie totalnie. Taki niesłowny człowiek mi brzydnie i nie mam tu tylko względów wizualnych .
Wiarygodność leci na łeb. Szacunek obniża się na skali ufności. Człowiek- wydmuszka.
Słowo jest droższe od pieniądza nadal i wciąż. Niepoliczalne i nieprzeliczalne. O tym, jak to jest w starciu ze mną, sporo osób się już przekonało. Inni są w procesie. Naprawczym, czyli innymi słowy drugiej szansy.
Zdecydowanie wolę akcję, dynamikę i brak poczucia straty, szczególnie wobec najbliższych, kosztem nieodpowiedzialnych działań osoby trzeciej, która dzisiaj jest, a jutro zniknie lub schowa głowę w piach, choć może lepiej, gdyby się rozpędziła i walnęła głową w mur, to coś by się poprzestawiało.
Taki żarcik.
Na szczęście wszystko ma swój limit.
Moja cierpliwość też.